Reklama

Ada gada: Po swojemu

19/11/2014 21:07

Patrząc na Osielsko myślę, że nie chciałabym mieszkać w innym miejscu. To mi zupełnie odpowiada. J est w sam raz. Nie jest za duże ani za małe. Dla każdego jest tu miejsce.

 Patrząc na Osielsko myślę, że nie chciałabym mieszkać w innym miejscu. To mi zupełnie odpowiada.

Jest w sam raz. Nie jest za duże ani za małe. Dla każdego jest tu miejsce. Wydaje się, że niewielkie – takie, że spokojnie pozna się wszystkie ulice i ścieżki w tydzień. Powiem szczerze, że pomimo mieszkania tutaj już dwanaście lat, nadal nie znam wszystkich miejsc i zakamarków naszej wsi. Jednak nie uważam tego za wadę, wręcz przeciwnie – dzięki temu każdy spacer mnie zaskakuje.

Wielkość naszej gminy pozwala na zachowanie pewnej anonimowości. Oczywiście, znam nauczycieli i część dzieciaków, zarówno z mojego rocznika jak i młodszych, ponieważ skończyłam tutejszą podstawówkę. Ale często kłaniam się na ulicy osobom nieznanym, nawet z widzenia. Jest nas na tyle dużo, że nie wszyscy wiedzą o wszystkich wszystko. A to moim zdaniem plus. Wszak każdy ma prawo do prywatności.

Z czasem staliśmy się samowystarczalni. Kiedy byłam mała w sklepiku położonym najbliżej mojego domu kupowałam podstawowe produkty, po większe zakupy jeździliśmy do Bydgoszczy. Teraz, gdy mamy Galerię Osielsko i Polo Market jest łatwiej, jeśli chodzi o tygodniowe zakupy. Sklepiki odzieżowe, fryzjerzy lub „ryneczek” przed Polo też się przydają – więcej spraw można załatwić na miejscu.

Czy stajemy się miasteczkiem z amerykańskiego snu? Nie!

Owszem, zmieniamy się, udoskonalamy. Czasem nam wychodzi, a czasem coś sknocimy. Ale nawet do tych nieudanych działań umiemy się dostosować, np. znak drogowy przy skręcie z ul. Centralnej w Poprzeczną, który jest wbity prawie na środku chodnika. Dawno już się przyzwyczaiłam, że kiedy idę tamtędy z kimś, w pewnym momencie trzeba iść „gęsiego”. Powiem szczerze, że chyba bym już się nie odzwyczaiła od tego, gdyby znak został przestawiony.

Są też działania niezamierzone, które można potem dobrze wykorzystać. Tak jest z dróżką pomiędzy domami koło sklepiku na ul. Leśnej ( potocznie „U Filipkowej”). Wydawałoby się, że to bezużyteczna luka, ale tak naprawdę pełni funkcję doskonałego skrótu. Pierwsi odkryli go chyba „podstawówkowicze” (właśnie zdałam sobie sprawę, że nie ma jednego słowa, by nazwać uczniów szkoły podstawowej, więc je stwarzam).

Jesteśmy cierpliwi, bo zdarza się, że na wykonanie niektórych zadań w gminie musimy czekać dość długo. W cierpliwość uzbroić musieli się mieszkańcy mojej ulicy i kilku sąsiednich, gdyż na założenie kanalizacji i położenie później kostki  brukowej czekaliśmy ok. dziesięć lat. Na szczęście się udało i już nie trzeba ryzykować brodzenia w błocie, przynajmniej przez większość trasy do domu.

Żyjemy, tak jak chcemy. Jakby powiedział Frank Sinatra – robimy to po swojemu.

Reklama
Reklama
Wróć do