
Kilka dni temu media odnotowały pierwszy zwiastun wiosny. Do swojego gniazda w bydgoskim Łęgnowie, 10 lutego o godzinie 15.00 przyleciał bociek Maciek.
Właściciele posesji, przy ulicy Toruńskiej, Pani Renata i Pan Marian opowiadali dziennikarzom, jakie zwyczaje panują w gnieździe od wielu lat. Gospodarz gniazda bociek Maciek, przylatuje zawsze pierwszy, żeby przygotować lokum dla swojej partnerki. Oznaczało to, że Pani Boćkowa przyleci po około tygodniu. Widocznie partnerka Maćka należy do nowych wielbicieli Walentynek, bo w gnieździe zameldowała się… dokładnie 14 lutego! Nie wiadomo, czy Maciek zdążył z porządkami?
My też zaczęliśmy wypatrywać wiosny, bo przecież opisywana historia wydarzyła się tuż za miedzą. I nie musieliśmy długo czekać. W okolicy Walentynek, tyle że pod osłoną nocy wylądowały… „świnie”!!! Zabrały się do wiosennych porządków i oczyszczania swego gniazda ze śmieci. Nieczystości trafiły na ulicę Makową, bo to miejsce upodobały sobie ostatnio „świnie”. Przylatują -przyjeżdżają po zmroku i zostawiają to, czego nie zabrały z ich gniazda odpowiednie służby. „Świnie” ogólnie znane ze swojej inteligencji, nie wiedzą widocznie, że to, czego nie zabrano z pod ich gniazda, bo nie „łapie się” w spisie śmieci, można wywieźć do PSZOK-u (Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych). Może nie mają na to czasu, może zostawiają brudy bliżej, żeby nie nadkładać drogi? Na pewno nie zdają sobie sprawy, że zanieczyszczają nasze, swoje otoczenie!
A teraz trochę poważniej. Proceder wyrzucania śmieci na ulicy Makowej opisałem na ostatniej Sesji Rady Gminy. Niestety, po opadach śniegu, nie udało się udokumentować fotograficznie zjawiska. Radnym musiał wystarczyć opis. Teraz kiedy śnieg ustąpił, można zobaczyć, czego „ludzie” pozbywają się, pod osłoną nocy, wyrzucając na nieuczęszczane drogi. Niestety w ostatnim czasie pojawiło się kolejne, duże wysypisko, na którym zalegają opony, całe koła samochodowe, umywalki, zwoje taśm parcianych i oklein meblowych, resztki „wybebeszonej” lodówki, stara kanapa, dywan itp., co dokumentują załączone fotografie. Opisane miejsce to odcinek zaledwie ok. 200 metrów! Podobną skandaliczną historię opisywał kilka tygodni wcześniej, w portalu eOsielkso.pl, Pan Andrzej Różański. Tam skończyło się na uprzątnięciu sterty śmieci, ale zarówno Panu Andrzejowi, jak i mnie, zależałoby na tym aby odpowiednie służby spróbowały znaleźć sprawców tych chamskich występków.
A może ktoś skojarzy te „skarby” ze swoim sąsiadem?!... Prosimy o donos!!! Do nas!
Załączam zdjęcia Pani Barbary Mikołowskiej i własne.
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji